Rozdział 9



Kiedy wróciłam po spacerze z matką do domu poczułam się taka czysta i lekka, bez ciężaru który nazywał się „przeszłość”. Uśmiech nie schodził mi z twarzy dopóki nie przyszłam do salonu, gdzie natknęłam się na Jamesa, który siedział na kanapie ze zbolałą miną. Stałam jak sparaliżowana, niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. On wstał i podszedł do mnie bliżej.
         - Przepraszam. – wyszeptał słabo, spoglądając mi głęboko w oczy. Z zaskoczeniem zauważyłam, że jego tęczówki błyszczą łzami. –Na początku byłem na Ciebie zły, bo mi nie powiedziałaś o swojej chorobie, ale potem… Potem zrozumiałem, że na twoim miejscu zrobiłbym tak samo.
         Wiedziałam, że mówi prawdę. Ta szczerość w tonie jego głosu, nie mogła być udawana. Znałam Jamesa i wiem, że on nigdy mnie nie okłamał. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową, po czym westchnęłam cicho, kiedy mnie objął i zaczął gładzić po włosach.
         - W porządku. – powiedziałam i lekko się od niego odsunęłam.
         Dwa dni później obudziłam się wcześnie rano jak zawsze. Ziewając zaczęłam się ubierać w to co zawsze. Zmęczona przetarłam oczy, a zapach naleśników zwabił mnie do kuchni. Poszłam do niej i uśmiechnęłam się sennie, po czym usiadłam przy stole.
         - Naleśniki. – zamruczałam z zadowoleniem. – To jakaś specjalna okazja?
         James nie odpowiedział,  tylko uśmiechnął się tajemniczo i postawił przede mną talerz z naleśnikami oblanymi syropem klonowym. Spojrzałam na niego podejrzliwie, ale chłopak tylko wzruszył ramionami, po czym sięgnął do tylnej kieszeni spodni.
         - Dzisiaj jest szczególny dzień, bo to twoje urodziny… - zaczął.
         - O niee. – jęknęłam, ale James uciszył mnie jednym spojrzeniem.
         - I nie pójdziemy na zajęcia, a zamiast tego mam dla ciebie bilety na szczególny koncert, który zaczyna się o 16. Gwarantuję że ci się spodoba.
         - A czyj to koncert?
         - Nie powiem ci, niespodzianka. – puścił do mnie oczko.
         - Dziękuję, kochany jesteś. – powiedziałam wzruszona i przytuliłam się do chłopaka. – Na pewno mi nie powiesz?! – zaczęłam skakać wokół niego podekscytowana, a ten pokręcił przecząco głową. – No prooooszę!
         Niestety James był nie ugięty, nawet wtedy kiedy do godziny czternastej chodziłam za nim po całym domu, pytając czyj to koncert. Byłabym wniebowzięta gdyby to był Bon Jovi, albo chociaż Linkin Park. Całymi tygodniami biegałam do uczelni zapracowana i nie zauważałam żadnych plakatów czy ogłoszeń o jakimś dużym koncercie, bo telewizji również nie miałam czasu oglądać. Dlatego moja sytuacja teraz była jaka była. W końcu koło piętnastej wyruszyliśmy taksówką, oczywiście James chciał wprowadzić odpowiednią atmosferę tajemniczości i zawiązał mi czarną chustę na oczy. Nie dał się wyprowadzić z równowagi, moimi jękami. Klnęłam na niego pod nosem, a James tylko się śmiał.
         Wtedy  usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, po czym ogłuszył mnie głośny pisk i wrzask. Nie mogłam z niego wywnioskować żadnego normalnego słowa, więc nadal nie wiedziałam na czyim koncercie jestem.
         - James błagam! – tupnęłam nogą.
         - No dobrze, dobrze… - wetchnął i zdjął chustkę po czym krzyknął wyskakując mi przed oczyma – WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
         Zamiast uśmiechu, zamarłam a moje serce podeszło do gardła. „To jest żart. To żart tak?” powtarzałam sobie w myślach, ponieważ mój mózg nadal nie przetworzył tej informacji.
         Justin. Justin. Justin tu był, na scenie. Tysiące dziewczyn piszczało na jego widok. Robiło mu zdjęcie i podniecało się każdym jego ruchem oraz uśmiechem. W oczach zalśniły mi łzy, przypominające o czasach kiedy byliśmy razem. James postarał się o miejsce przed samą sceną, z którego miałam idealny widok na bruneta.
         To, w jaki sposób się poruszał oraz śpiewał sprawiało, że miałam ochotę się rozpłynąć. Jego barwa głosu znacznie się obniżyła, co dodało mu seksowności. Obserwowałam każdy ruch Biebera. To jak tańczył wyćwiczony układ pewnie dniami i nocami, to jak się uśmiechał… Jakim cudem nie zauważyłam, że stał się sławny? Jakim?
         - Ever? Ever dobrze się czujesz? – dotarł do moich uszu głos Jamesa.
         - T-tak – wykrztusiłam niepewnie.
         - Na pewno? – chciał się upewnić. – Wyglądasz strasznie blado.
         Nie odpowiedziałam, tylko uniosłam głowę czując na sobie palący wzrok. Spojrzałam prosto w twarz Justina, który… który wcale nie był zaskoczony, ale jednocześnie był odrobinę zdziwiony moją obecnością. Zaniemówił na chwilę, lecz po minucie milczenia przemówił, a jego głos potoczył się echem po całym Madison Square Garden.
         - Chciałbym… Chciałbym zaśpiewać coś innego niż zwykle i zaprosić na scenę kogoś wyjątkowego, kogoś bez którego by mnie tutaj nie było. –wtedy spojrzał w moim kierunku. – Ever. – z ruchu jego warg wyczytałam swoje imię, ponieważ dookoła mnie dziewczyny tak głośno piszczały.
         - Ever, czy wy się znacie? – James zmarszczył czoło.
         - Ja… - zaczęłam.
         - To jest ten chłopak, prze którego cierpiałaś? To Justin tak?
         Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ ręce ochroniarza chłopaka chwyciły mnie w pasie i wywlekły na scenę, ale może to i dobrze, ponieważ nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Zamiast tego stanęłam sparaliżowana na scenie przed tysiącami ludzi, a ręce zaczęły mi się trząść, lecz kiedy spojrzałam na Justina moje serce przyspieszyło i znowu było jak dawniej.

 Od autorki: Wiem, że krótki rozdział ale tym samym dziesiąty pojawi się szybciej aby wam to wynagrodzić. Bardzo się cieszę, że nie mogliście się doczekać, dziękuję za to, dajecie mi motywację do dalszego pisania :)

7 komentarzy:

  1. O. Ja. Pier. Dole. Umarłam. I ja nie wiem, co mam powiedziec. Podejrzewałam raczej, że ona znajdzie te bilety i nie będzie chciała pójśc na koncert. A tu taka niespodzianka. Nie mogę no! Dodaj szybko nowy rozdział, bo ja chcę wiedziec, jak ona na to wszystko zareaguje... nie mogę się już doczekac!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdole.! Dlaczego w takim momencie musialas skonczyc?? Pytam się do jasnej cholery,? Haha zajebiste!! Kurwa jestem strasznie ciekawa czy oni będą razem :) kocham to opowiadanie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. w końcu się spotkali :)) ciekawe co będzie dalej !? dodawaj szybko nowy rozdział <33 Czekam Karola :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę daj szybko kolejny !! Co będzie dalej ?! <3
    +zapraszam --> http://some-dreams-are-destroying-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. niesamowity rozdział <3. Robi się coraz ciekawiej ;). Czekam na NN! / laura.

    OdpowiedzUsuń
  6. O BOŻE NIGDY, NIE PRZERYWAJ W TAKIM MOMENCIE. Ja się trzęsę z nerwów haha, jaki świetny rozdział jak zawsze asdfsdghdsfsfj chcę już szybko następny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o jezusie! tak! jest tam! na tym cholernym koncercie! i jest na scenie! omfg. szkoda tylko, że james powiedział, że kupił te bilety i w ogóle -.- czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń