Rozdział 10




Moje całe życie, oczekiwanie na właściwy moment.
         Wciąż nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę i ona tu była, właśnie teraz przede  mną stała cała zarumieniona tak jak dawniej. Zmieniła  się przez te kilka lat. Jej włosy wydłużyły się i pojaśniały.
Żeby powiedzieć Ci, jak się czuję i pomimo tego, że próbowałem powiedzieć Ci że Cię potrzebuje.
         Jego czekoladowe tęczówki niemal wierciły mi dziurę w twarzy, ale to sprawiło, że chciałam się rozpłynąć w tym samym momencie. Tak bardzo za nim tęskniłam, chyba nie zdawałam sobie z tego sprawy do tej pory. Fala tego uczucia przybiła tak mocno, że nie wiedziałam, czy dam sobie z tym radę.
         Jestem teraz tutaj, bez Ciebie. Czuję się taki zagubiony, ale co mogę zrobić?
         Wyglądała tak niewinnie. Mimo iż z zewnątrz odrobinę się zmieniła, wciąż widziałem w niej tą starą Ever – moją. Wiedziałem, że czaiła się gdzieś pod tą pancerną osłoną. Musiałem do niej dotrzeć od nowa. Musiałem ją przeprosić za to wszystko, ponieważ nie zrobiłem tego jeszcze.
         Ponieważ wiem, że ta miłość wygląda na prawdziwą, ale nie wiem, co powinienem czuć.
         Dotknął delikatnie mojej dłoni a ja poczułam jakby to wiatr muskał rękę i prześlizgiwał się po całym ciele. Justin traktował mnie jak porcelanę, która miała zaraz zamiar się rozbić. To było z jednej strony urocze, ponieważ było widać, że mu zależy. Zaraz, zaraz…
         Żegnamy się w strugach deszczu, a ja załamuję się gdy odchodzisz (Zostań! Zostań!)
         Starałem się przekazać wszystkie moje uczucia w ten wers, chociaż wiedziałem, że powinno być całkiem odwrotnie, ponieważ to ja odszedłem. Tak bardzo chciałem jej powiedzieć przez tę piosenkę jak mi jest przykro, miałem nadzieję że zrozumie.
         Ponieważ przez całe moje życie czułem się w ten sposób, ale nigdy nie mogłem znaleźć słów, by powiedzieć: "Zostań"
         To przecież on odszedł. To on zostawił mnie właśnie wtedy, kiedy go najbardziej potrzebowałam. Czy tak postępuje osoba której zależy? Chciałam wyrwać dłoń z jego uścisku, ale kiedy jego czekoladowe tęczówki napotkały moje, zmiękłam porażona mocą jego spojrzenia.
         W porządku, wszystko jest w porządku odkąd się pojawiłaś. A przedtem nie miałem gdzie uciec.
         Dotknąłem jej policzka, gładząc jego zewnętrzną część wierzchem kciuka. Czułem jak Ever zadrżała, co spowodowało u mnie atak czułości. Pochyliłem się nad dziewczyną i jedną rękę owinąłem ją sobie w pasie i przyciągnąłem bliżej. Usłyszałem piski moich beliebers, co tylko zachęciło mnie do dalszego działania.
         A przed Tobą nie miałem dokąd uciec i niczego, czego mógłbym się uchwycić. Byłem tak bliski poddania się i zastanawiam się, czy wiesz….
         Musiałam przestać, ja wiem, ale nie potrafiłam. Jego hipnotyzujące spojrzenie, delikatne dłonie, które przypominały mi o naszych wspólnych chwilach, spędzonych razem. W oczach zapiekły mnie słone łzy. Miałam wrażenie jakby tamte czasy miały miejsce wieki temu, a teraz stoimy tu na scenie objęci przed kilkoma tysiącami dziewczyn, które dałyby wszystko aby być na moim miejscu.
         Jakie to uczucie pozwolić Ci odejść
         Nie chciałem, żeby ta piosenka się skończyła. Pragnąłem aby trwała ona wiecznie. Niestety odśpiewałem jeszcze refren a muzyka przestała grać. Wrzaski moich fanów nie ustawały, wręcz się nasilały. Już wiedziałem, że jutro na całym twitterze oraz we wszystkich mediach będzie aż huczeć na temat mój i Ever, lecz teraz to nie było takie istotne.
         - Zostań. – wyszeptałem.
         Dziewczyna spojrzała na mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami, przepełnionymi mieszanymi uczuciami. Z jednej strony błyszczały ze szczęścia, ale głęboko gdzieś tam tkwił cały ból, uraza którą żywiła do mnie. Wiedziałem, że na to zasługuję, ale chciałem to naprawić.
         - Proszę. – głos mi się załamał, czego wcale nie chciałem.
Cholera, zabrzmiałem jak mięczak. No proszę, teraz jeszcze łzy napływają mi do oczu, po prostu pięknie. Bieber bądź mężczyzną! Upomniałem się w duchu. Wziąłem głęboki oddech i dotknąłem jej policzka. Jak ja za tym tęskniłem…
- Nie mogę. – powiedziała bezgłośnie, odwróciła się, po czym powiedziała coś do ochroniarza, a ten pomógł jej zejść na ziemię.
Stałem tak wryty w ziemię jak idiota na środku sceny z wyciągniętą do przodu ręką oraz rozszerzonymi oczami, a Ever już zmierzała w kierunku drzwi i to nie sama, ale z chłopakiem, co zabolało mnie jeszcze mocniej. Na arenie zapanowała najpierw głucha cisza, nie było słychać dosłownie niczego. Usiadłem bezradnie na schodach i ukryłem twarz w dłoniach, próbując zasłonić napływające łzy.
Dookoła mnie zapanował wciągu trzech sekund chaos, krzyki, którymi Beliebers prawdopodobnie próbowały pocieszyć, ale ja i tak niczego nie zrozumiałem, jednak sama świadomość tego, lekko podniosła mnie na duchu. Czyjaś silna ręka poklepała mnie po ramieniu, po czym chwyciła mocno za barki i podniosła w górę. Widziałem przez mgłę, jak schodzę ze sceny. Krzyki fanów nie ustawały.
Kiedy już znalazłem się całkowicie poza sceną usiadłem w kącie i schowałem głowę między kolana, a rękami jeszcze próbowałem ją zasłonić, aby nikt nie rozpoznał co wyprawiam, lecz po rozmowach prowadzonych w moim otoczeniu, wiedziałem, że mi się to nie uda.
W końcu zabrakło mi powietrza, więc wyciągnąłem głowę do góry aby wziąć głęboki oddech. Wytarłem łzy i zamrugałem kilka razy oczami, po czym westchnąłem, wstając z podłogi. Kiedy już stałem na własnych nogach, zauważyłem, że otaczała mnie dosłownie cała ekipa: Scooter, Alfredo, Jeremy, April, Ryan Good, nawet fryzjerka! Patrzyli na mnie smutno, w niektórych spojrzeniach dostrzegłem współczucie.
- Już jest okej, możemy wrócić. – rzuciłem i wsunąłem ręce niedbale do kieszeni.
- Justin wiesz, że w każdej chwili możemy przerwać kon…
- Nie. – przerwałem menadżerowi. – Oni zapłacili spore sumki na ten koncert, nie zawiodę Beliebers.
Mężczyzna posłał mi krótkie, uważne spojrzenie, jakby sprawdzał czy jestem gotowy. Wszyscy stali w ciszy, oczekując na decyzję menadżera.
- Niech będzie. – skinął głową. – Fani są dla ciebie najważniejsi, tak trzymać. Jestem z ciebie dumny. – powiedział Scooter i przyciągnął mnie do siebie, czochrając lekko włosy.
Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym chwyciłem za mikrofon od April, która jeszcze posłała mi pełne ciepła i miłości spojrzenie. „Dasz radę” wyszeptała. Popchnęła mnie w kierunku sceny, a dalej poszedłem już sam z własnej woli.

5 komentarzy:

  1. Jezu, nareszcie ! Tak długo czekałam ! Świetne ! Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurwa!
    To jest zajebiste. Kocham tą piosenkę i ona tu idealnie pasuje. Jak sobie to wszystko wyobrażałam, że w końcu poczułam, jakbym to ja była na miejscu Ever. A Justin? Chyba nikt nie chciałby byc na jego miejscu. Chciał ją przeprosic, chciał, żeby mu wybaczyła, ale chyba nie pójdzie mu to tak łatwo, skoro zostawiła go w takim momencie. Chociaż w sumie zachowałabym sie pewnie podobnie. Bo nieważne, że ktoś robi dla ciebie coś tak pięknego, romantycznego i w ogóle, rany na sercu się tak łatwo nie goją. Jezusie... ten rozdział skłonił mnie do takich refleksji, że się normalnie nad swoim życiem zaczęłam zastanawiac, za co ci dziękuję. Kocham ten rozdział i kocham ciebie za to, że piszesz takie piękne opowiadanie i kocham cię za to, że na prawie każdym rozdziale płaczę... Masakra. I zauważyłam też, że praktycznie każdy komentarz na tym blogu zaczynam od przekleństwa, ale inaczej nie potrafię, bo to jest takie zajebiste, że mi normalnie kapcie spadają... czekam niecierpliwie na kolejny rozdział... pozdrawiam i życzę dużo, dużo, dużo, naprawdę bardzo dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh o rany, dziękuję ci bardzo, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy! Twoje komentarze są zdecydowanie najlepsze, jakiekolwiek dostawałam w życiu i nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo wzruszy kogoś ten rozdział, rany, dzięki! Dodałaś mi kilku punktów do samooceny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj tam... nie ma za co dziękowac! Ja po prostu tak uwielbiam to opowiadanie, że zawsze się tak w komentarzach rozpisuję. I właściwie sama nie mogę zrozumiec tego, dlaczego ja tak płaczę na twoich rozdziałach. Czytam tyle opowiadaniach, że się już sama w tym gubię, ale na żadnym nie płaczę tak jak na tym... A najdziwniejsze jest to, że ja płaczę i nie mogę się powstrzymac.... ;)

      Usuń
  4. dlaczego ever, dlaczego?! jak mogłaś tak po prostu odejść?! wiem, że justin cię skrzywidził, ale mogłabyś z nim choć chwilę porozmawiać, wyjaśnić sobie wszystko. a tak to to ty uciekłaś, justin wrócił dokańczać koncert i chuj. nie wiadomo co dalej. to smutne :( ale liczę na jakiś wesoły zwrot akcji w najbliższym czasie <3 + cudowny cudowny ale to naprawdę cudowny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń