Rozdział 3



         Rano obudził mnie dźwięk budzika, czyli Alicia Keys i jej „New Day”. Niechętnie go wyłączyłam, wydając przy tym zduszone jęki. Nie byłam przyzwyczajona do takiego wczesnego wstawania, ale niestety musiałam się z tym pogodzić, ponieważ zgodnie z moim planem codziennie miałam na 6.30 a kończyłam późno wieczorem. Odchyliłam kawałek kołdry, po czym niechętnie wstałam z łóżka powoli idąc do szafy. Wyjęłam z niej przypadkowe ubrania i wyszłam z pokoju, aby udać się do łazienki. Przed nią spotkałam Jamesa, który właśnie już ubrany z niej wychodził.
         - Nie przestawiłaś się, co? – spytał.
         - Nie-e-e… - powiedziałam, ziewając przy tym.
         James parsknął śmiechem czochrając moje włosy. Gdybym miała sił to bym mu oddała, lecz rankiem jestem bezbronna jak szara myszka, więc tylko warknęłam cicho. Minęłam bruneta, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Monotonnie włożyłam na siebie ubrania i spojrzałam w lustro. Krzyknęłam głośno ze strachem, widząc kobietę podobną do Krwawej Mary.
         - Coś się stało?! – to był James, który przybiegł szybko i spoglądał raz na mnie a raz na lustro. – Co jest? – zmarszczył brwi nie rozumiejąc.
         - Boję się jej! – pisnęłam wskazując na lustro. – Ona mnie przeraża!
         James zawył ze śmiechu i zaczął jeszcze bardziej czochrać moje włosy, aż miałam nimi zasłonięty cały widok. Dmuchnęłam w jeden kosmyk, który łaskotał mnie w nos, a chłopak zachichotał, po czym usłyszałam jego szept tuż przy uchu.
         - Popatrz teraz w lustro ślicznotko. – wymruczał seksownie, a ja odruchowo zarumieniłam się. Kiedy odgarnęłam włosy i spojrzałam tam, gdzie mi polecił wybuchłam śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ja z taką szopą na głowie. Tuż za mną stał James z głupawym uśmieszkiem na twarzy i poruszył znacząco brwiami. Odwróciłam się.
         - Wypad! – krzyknęłam, po czym wypchnęłam go za drzwi łazienki.
         - Ej! – zawołał oburzony, tuż pod drzwiami.
         - Przez Ciebie muszę teraz pół godziny układać włosy, a to nie jest fajne! – odpowiedziałam zabierając się do pracy.
         Na szczęście wyrobiłam się w piętnaście minut i zwolniłam łazienkę. Szybko spakowałam książki oraz zeszyty do torby, po czym pobiegłam do przedpokoju. Usiadłam na podłodze siłując się z zawiązanymi już trampkami. Nie lubiłam ich rozwiązywać, no bo po co, skoro i tak następnego dnia też w nich pójdę? Obok mnie stanął ubrany oraz wyszykowany James. Uniosłam głowę i przyłapałam go na gapieniu się.
         - No co? – zmarszczyłam brwi.
         - Zachowujesz się czasami jak beztroska nastolatka. – kąciki jego ust nieznacznie drgnęły ku górze.
         - Jestem po prostu sobą. – powiedziałam, stojąc już w pionie po czym wzruszyłam ramionami i zarzuciłam torbę na ramię. – Idziemy?
         Kiwnął twierdząco głową oraz otworzył przede mną drzwi i wskazał moje pierwszeństwo jednym ruchem ręki. Wyszłam pierwsza, nie odwracając się do tyłu. Zaraz potem dołączył James pogwizdując cicho pod nosem.
         - Masz dobry humor w pierwszy dzień studiów? – uniosłam pytająco brew.
         - Owszem, ale nie tylko dlatego. Idę również z najpiękniejszą dziewczyną na uniwerku. – mrugnął do mnie, a ja parsknęłam śmiechem.
         - Chyba nie widziałeś innych. – mruknęłam cicho, a on dał mi kuksańca w bok, dając do zrozumienia iż słyszał to, co powiedziałam.
         Kiedy doszliśmy na miejsce, przed budynkiem stało mnóstwo ludzi. Jedni się witali, przytulając mocno, dwie dziewczyny zaczęły piszczeć z podekscytowania, a grupka chłopaków, siedzących na murku śmiała się wniebogłosy. Na uczelnię przybywało co raz więcej narodu. Każdy wyróżniał się czymś szczególnym, wyglądali dokładnie tak, jak na artystów przystało. Spojrzałam na swoje ubranie i musiałam stwierdzić, że tylko ja ubierałam się normalnie, co w tutejszym świecie może oznaczać dziwnie i inaczej niż wszyscy.
         - Dasz sobie radę. – dodał mi otuchy chłopak, zauważając moje zdenerwowanie.
         - Nie poradzę sobie, nie poradzę sobie, nie poradzę… - mruczałam pod nosem, zaciskając mocno pięści.
         - Poradzisz. – James trzymał mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął. – No dalej… Wchodzimy.
         Otworzył przede mną drzwi, a ja wzięłam jak najgłębszy oddech, po czym wkroczyłam do środka, rozglądając się na wszystkie strony. Zauważyłam, że każdy każdego znał. Witali się jak gdyby nie widzieli od wieków siebie nawzajem. Ściany były kolorowe, niczym tęcza na niebie, a podłoga w różnych odcieniach niebieskiego, co dawało zapierający dech w piersiach.
         - Cudownie. – wyszeptałam idąc dalej.
         Razem z Jamesem znaleźliśmy pomieszczenie, gdzie miałam swój pierwszy wykład. Usiedliśmy razem z tyłu. Wykład oczywiście zaczął się informacyjny, więc nie powiem, żeby był ciekawy i do tego wykładowca zaczął nas straszyć, że będziemy musieli ciężko pracować, systematycznie się uczyć, robić zadania domowe i prawdopodobnie po pierwszym semestrze dużo z naszej grupy albo zrezygnuje albo nie zda sesji. Przeraziłam się, ponieważ już na przerwie widziałam niektóre rysunki innych rówieśników i były naprawdę dobre.
         Po południu mieliśmy półtorej godziny przerwy. Postanowiłam iść razem z chłopakiem do Central Parku, aby tam zjeść obiad, czyli naleśniki które wcześniej zrobiłam w domu. Było cudownie. Zdziwiło mnie to, jak łatwo się z nim dogaduję, jak dobrze czuję się w jego towarzystwie i że zapominam o Justinie. Nareszcie miałam nadzieję, że zupełnie się z niego wyleczę a wszystko dzięki Jamesowi. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy brunet próbował zjeść naleśnika, tak żeby dżem nie wylewał się ze środka, ale zamiast tego całą ręką upaćkał w nim. Wybuchłam śmiechem na widok jego bezradnej miny, ale on zemścił się tym, że wytarł swoje dłonie w moją twarz.
         - Ej! Myj to teraz! – zawołałam wskazując na policzek, a on znienacka przybliżył się do mnie i pocałował tam, gdzie pokazałam zabierając z sobą dżem truskawkowy.
         Odsunęłam się zaskoczona i zarumieniłam.
         - Prze-praszam… - wyjąkałam, spuszczając głowę, przy czym włosy zasłoniły mi twarz i przykleiły się do niej przez dżem.
         - W porządku. Jesteś pierwszą dziewczyną, której się to nie spodobało… - zaśmiał się, ale wiedziałam że ukrywa rozczarowanie.
         - Nie, to nie tak… - zaprzeczyłam od razu. – Chodzi o to, że…
         - Jest jakiś inny? – przerwał mi.
         - To… to już przeszłość. – z trudem wykrztusiłam te słowa. – Chodzi mi o to, że nie jestem jeszcze gotowa…. Za mało Cię znam.
         - Ah.. oczywiście.- pokiwał głową z lekkim, tym razem szczerym uśmiechem. – A więc co byś chciała wiedzieć skarbie?

 Od autorki: No, kochani! Napisałam kilka rozdziałów w przód tak do 8 i planuję napisać koło 10 albo trochę więcej. Jeśli ktokolwiek to czyta to dajcie znać w komentarzu bo nie wiem czy dalej publikować... Zapraszam też na mojego drugiego bloga:

4 komentarze:

  1. Genialny rozdział.
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny, fajny. zdradzisz nam kiedy możemy się spodziewać jakiegoś spotkania czy czegoś między ever i justinem? czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty wiesz, jak ja kocham to opowiadanie, prawda? A James chyba jest fajny, choc osobiście oczywiście wolałabym, żeby była z Justinem, ale jako przyjaciel może byc spooko... no ciekawa jestem czy Ever jeszcze będzie z Justinem czy może o nim zapomni i odetnie się od przeszłości... Czekam z niecierpliwością na NN. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytaaaam ! Nie lubie tego Jamesa ale jestem ciekawa jak Justin zareaguje, kocham sceny zazdrosci och xD czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń