Rozdział 2



         - Dziękuję Wam kochani, za tę wspaniałą noc. Trzymajcie się! – zawołałem głośno i po raz ostatni spojrzałem na widownię. Pomachałem im, po czym zbiegłem ze sceny.
         -Byłeś świetny. – ojciec klepnął mnie w ramię, a potem wpadłem w objęcia April.
         - Mój braciszek. – westchnęła i zaczęła mierzwić moje włosy. – Jestem z Ciebie dumna.
         - Już nie jesteś zła? – odsunąłem się i spojrzałem na nią podejrzliwie.
         - Zła? – powtórzyła nie rozumiejąc. – Za to, że mi nie powiedziałeś o swoim muzycznym talencie? Jak najbardziej, ale nie w tej chwili.
         Roześmiałem się i szedłem już w kierunku mojej garderoby. Będąc w niej opadłem na kanapę. Nogi mnie bolały, jakbym przebiegł maraton, a głos powoli wysiadał. W ustach brakowało mi wody na produkowanie śliny a cały byłem mokry z potu. Rozłożyłem ręce i nogi, pojękując głośno. Nie byłem przyzwyczajony do takiego trybu życia.
         - Justin ruszaj się. – rzucił Braun, wchodzą do środka.
         - Oszalałeś?! – jęknąłem. – Ja umieraaam…
         - Masz wywiad z pół godziny i musimy jechać. – powiedział. – No wstawaj!
         Nie zważając na moje protesty wezwał ochroniarza a ten postawił mnie gwałtownie, rozciągając mi mięsnie. Próbowałem się opierać, ale na nic moje starania. Byłem tak wycieńczony, że nie potrafiłem nawet machnąć ręką, aby mucha siedząca mi na ramieniu odleciała.
         - Wody… - westchnąłem.
         Martin – mój ochroniarz – rzucił w moim kierunku butelkę z chłodną wodą, a ja zamiast ją złapać, dostałem nią w brzuch. Zawyłem, lecz nikogo to i tak nie obchodziło. Prowadzili mnie na oślep do wyjścia. Przez dwie minuty zdążyłem opróżnić całą butelkę. Czułem jak woda przepływa przez moje ciało i orzeźwia organizm – natychmiastowo byłem w lepszej formie. Wsiedliśmy do czarnego audi, po czym jechaliśmy z piętnaście minut na miejsce, gdzie miał odbyć się wywiad.
         Kiedy wyszedłem światła reflektorów, różnych lamp oraz błyski aparatów fotograficznych oślepiły mnie i musiałem cały czas mrugać, aby wiedzieć gdzie góra, a gdzie dół. Martin pomógł mi się przepchnąć przez tłum i razem wpadliśmy do studia, gdzie mogłem odetchnąć z ulgą, ale nie trwało to długo, ponieważ wtedy inne, kobiece ręce przechwyciły moją  osobę. Ktoś pomógł mi usiąść na krześle i makijażystki zaczęły upiększać twarz, a potem musiałem się przebrać w czyste, schludne ubranie, ponieważ to poprzednie było już całe przepocone. Nim się zorientowałem menadżer popchnął mnie na fotel obok bardzo seksownej prezenterki.
         - Cześć Justin, jesteś gotowy? – spytała, unosząc lekko brwi, a ja tylko zdobyłem się na skinięcie głową.
         - Zaczynamy za 5, 4, 3… - reżyser zaczął głośno mówić, a pozostałe cyfry powiedział bezgłośnie.
         - Witam. Nazywam się Casey Williams i prowadzę wywiady ze słynnymi, dopiero co odkrytymi talentami w naszym studio. Dzisiaj gościmy Justina Biebera, pochodzącego z Chicago, który niedawno wydał swoją nową płytę „My World”. Cześć Justin.
         - Hej. – przywitałem się i starałem nadążyć za słowotokiem Casey.
         - Może zacznijmy od tego, jak zareagowałeś na widok Scotta Baruna oraz Ushera, stojących przed twoim domem? – spytała patrząc na mnie z jawną ciekawością.
         - Cóż. Na początku mnie kompletnie zamurowało. Myślałem, że to sen i zaraz się obudzę. Później pojawiła się myśl, że może ktoś się za nich przebrał aby zrobić mi kawał,  lecz kiedy Scott zaczął mówić o współpracy to miałem ochotę, żeby jednocześnie krzyczeć i płakać ze szczęścia. W końcu niecodziennie Usher, we własnej osobie odwiedza kogoś tak małostkowego jak ja. – uśmiechnąłem się lekko ze zdenerwowania, ponieważ był to mój pierwszy poważny wywiad i bardzo się stresowałem.
         - Racja. Gdyby przed moim domem zjawił się Johny Deep, chyba dostałabym zawał. – prezenterka parsknęła śmiechem. – No więc Justin, ostatnio bardzo dużo fanek pisało na naszą skrzyknę mailową, kiedy dowiedziały się o tym wywiadzie. Jedna z nich zapytała czy masz dziewczynę, więc jak jest? – mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
         - Cóż… - zmieszałem się i swój wzrok skierowałem na splecione palce. – Nie, nie mam dziewczyny. – odpowiedziałem.
         - Wyglądasz na zamyślonego. – powiedziała Casey. – Czy jest ktoś ważny w twoim życiu? Czy może któraś z fanek ma szansę zająć miejsce w twoim sercu? – spytała, a na jej twarzy widniała całkowita powaga. Westchnąłem i szczerze roześmiałem się. Spojrzałem prosto w kamerę i potarłem nerwowo dłonie.
         - Wybaczcie Beliebers, ale moje serce od dawna należy do kogoś innego. Doceniam to, że mnie  kochacie i jako swojego idola, jak najbardziej, ale nie jako chłopaka. Zrozumcie, że pewnego dnia pojawi się w waszym życiu ktoś, kogo pokochacie i poznacie bliżej, a ja? Jak możecie obdarowywać miłością człowieka, którego nie znacie tak na co dzień? Życzę wam tego, żebyście odnalazły swojego księcia z bajki i żyły długo i szczęśliwie, ponieważ moje serce jest zajęte. – skończyłem swoją wypowiedź cichym westchnięciem.
         - A kto zamieszkał w sercu Justina Biebera? – spytała kobieta, patrząc na mnie podejrzliwie.
         - Przykro mi, ale pozwól że to zachowam dla siebie. – uśmiechnąłem się, aby złagodzić napięcie między nami.
         - No cóż..
         Wywiad skończył się dość późno, a pod koniec jego powieki już zaczęły mi się zamykać z czego prezenterka nie omieszkała zażartować. Padnięty przybyłem do domu i opadłem na kanapę, ale nie potrafiłem zasnąć, mimo iż moje ciało  tego się domagało to umysł nadal był świadomy, w pełni gotowości do myślenia.
         Nasunęła mi się pierwsza myśl i była nią nie kto inny jak Ever. Śniłem o niej codziennie, często rano czytałem jej list i zawsze, zawsze tak samo reagowałem jak za pierwszym razem. Odczuwałem niesamowity ból serca oraz wewnętrzną pustkę, którą próbowałem zapełnić alkoholem z barku Jeremy’ego. To jednak wcale nie przynosiło ukojenia, a wręcz wzmacniało tęsknotę za dziewczyną. Tak dawno jej nie wdziałem, lecz mimo to pamiętałem każdy cal twarzy Ever, kiedy się uśmiechała i jej oczy gdy mówiła Kocham Cię. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo to właśnie mnie wybrała, mnie i nikogo innego obdarowała swoją miłością. A teraz? Przez ten cholernie głupi błąd nie mogę się z nią zobaczyć. Ciekawe gdzie teraz jest… Powiedziała, że gdzieś wyjeżdża, ale gdzie? Teraz mając tyle pieniędzy i tak łatwy dostęp do wszystkich środków transportu mógłbym do niej pojechać, lecz jak mam ją szukać? No jasne, mógłbym pójść do jej ojca, ale pytanie czy by mi odpowiedział… raczej wątpię.
         W tym momencie dopadła mnie taka bezsilność, że spadłem z kanapy, zwijając  się w kłębek. Po moich policzkach popłynęło parę samotnych łez a wraz z nimi moja samotność. Zacisnąłem mocno pięści, starając się pozbyć wszystkie uczucia z mojego serca i wszystkie myśli z głowy, ale wspomnienia ciągle napływały.
         - Błagam. – wyszeptałem cicho patrząc przez łzy w ciemność panującą wokół mnie. – Proszę Cię, wróć… - czknąłem żałośnie, powtarzając imię  ukochanej, lecz to nic nie dało. Jej tu nie było przez mój błąd, lecz czasu nie cofnę, mimo iż bardzo bym chciał.
         W końcu zasnąłem z imieniem Ever na ustach.

4 komentarze:

  1. Mi się bardzo podoba i nie mogę się doczekać , aż jakoś się spikną

    OdpowiedzUsuń
  2. mi również bardzo się podoba, mam nadzieję, że Ever i Justin szybko się spotkają... czekam z niecierpliwością, na rozwój wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka rozpacz... ja też chce, żeby mnie ktoś tak kochał... tak mi się smutno zrobiło... tęsknota mu doskwiera... ah ta miłośc. ciekawe co będzie dalej :) Pozdrawiam i czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju, aż się popłakałam. on tak strasznie za nią tęskni, że aż serce mnie boli. zresztą ona za nim też. jezu, dlaczego on się wtedy tak zachował w tym szpitalu, dlaczego. co mu odbiło? szok. pisz następny <3

    OdpowiedzUsuń