cz. II Rozdział 4



(oczami Justina)
         Następnego dnia poszliśmy razem z April do szkoły. Kumple gdy tylko mnie zobaczyli z moją siostrą dopadli nas po minucie, szczerząc zęby jak idioci w kierunku szatynki.
         - Cześć Justin. Nie mówiłeś, że masz nową dziewczynę. –powiedział Ryan.
         - Ona nie jest moją dziewczyną. – zmarszczyłem czoło. Nie podobał mi się sposób w jaki Ryan patrzył na April. – Tylko siostrą.
         - Siostrą? – zdziwił się Seth. – Pozwól, że oprowadzę twoją siostrzyczkę po naszej cudownej szkole. – mrugnął do niej, a April cofnęła się o krok.
         - Spadajcie. – warknąłem, po czym objąłem szatynkę i ruszyliśmy do dyrektora. – Przepraszam za nich. – szepnąłem.
         - Okej, nic się nie stało. – dziewczyna siliła się na normalny głos, ale zauważyłem drgania w nim, które zdradzały że jest zdenerwowana.
         Kiedy doszliśmy do gabinetu dyrektora, ja otworzyłem jej drzwi i wpuściłem dziewczynę do środka, wcześniej do nich pukając.
         - Dzień dobry. – przywitaliśmy się grzecznie razem z April.
         - Ach… pan Bieber. – westchnął mężczyzna. – A to musi być twoja siostra. Pański ojciec dzwonił do mnie wczoraj i zdążył powiadomić o twoim przybyciu. – te słowa skierował do szatynki.
         - Tak… - szepnęła zawstydzona April.
         Po ustaleniu planu lekcji dziewczyny oraz przydzieleniu jej szafki, odprowadziłem szatynkę pod salę, w której miała swoją pierwszą lekcję w tej szkole. Po drodze wszyscy uczniowie, w większości dziewczyny posyłali nam podejrzliwe spojrzenia oraz szeptali między sobą. Kiedy usłyszałem imię Ever, stanąłem wryty i spojrzałem na blondynkę, która to powiedziała. Ona również spoglądnęła na mnie i zamilkła.
         - Słucham ? – spytałem ją, ale dziewczyna milczała jak zaklęta.
         Zmarszczyłem czoło i poszedłem dalej. Pod klasą April, uścisnąłem siostrę lekko, aby dodać jej otuchy.
         - Denerwuję się. – wyznała.
         - Będzie dobrze. Poradzisz sobie na pewno. Raczej wątpię, żeby ktoś się na Ciebie uwziął. – powiedziałem, a dziewczyna pokiwała głową i wzięła głęboki oddech, po czym weszła do środka.
         Zaczekałem, aż usiądzie na swoim miejscu po czym pobiegłem do szatni, aby przebrać się w strój do WF-u. W drodze jednak stanąłem pod aulą nasłuchując dwóch dziewczyn.
         - Naprawdę w to wierzysz? – powiedziała jedna z nich, trochę niższa od tej drugiej z piegami na nosie oraz o rudych włosach.
         - No, a ty nie? Na początku owszem nie wierzyłam w to, ale kiedy Justin pojawił się z tą dziewczyną… to wszystko wyjaśnia, nie uważasz?
         - Z jednej strony współczuje Ever, ale z drugiej dobrze że już nie są razem…
         Nie wytrzymałem i wyszedłem z ukrycia. Kiedy mnie zauważyły krzyknęły cicho z zaskoczenia. Stanąłem przed nimi i skrzyżowałem ręce.
         - My nadal jesteśmy razem z Ever. – wycedziłem. – A wam radzę, żebyście przestały rozsiewać jakieś durne plotki.
         Po tych słowach minąłem je gwałtownie i poszedłem dalej, bez przeszkód trafiając do szatni męskiej. Przebrałem się, po czym wbiegłem z kumplami na boisko.
         W porze lanchu usiadłem wraz z kumplami oraz siostrą na stołówce. Starałem się ignorować wszystkie podejrzliwe spojrzenia rzucane nam, ale April nie mogła przestać rozglądać się dookoła. Widziałem jak cała drżała, a mimo to nie miałem pojęcia co zrobić, aby jej ulżyć.
         - Nie przejmuj się. – powiedział Doug do niej i chwycił makaron ze swojej tacy po czym rzucił w chłopaka, który nie omieszkał cały czas się nam przypatrywać. Kiedy dostał makaronem krzyknął i zaczął nim rzucać na wszystkie strony.
         - Joe palancie, ogarnij się! – zawołał Seth rycząc ze śmiechu.
         - Chłopaki dajcie spokój. – westchnąłem, ale uśmiech i tak nie schodził z mojej twarzy, ponieważ Joe teraz upadł na podłogę rzucając się jakby był opętany i wrzeszcząc.
         - Uspokójcie się! Niech mu ktoś pomoże! Ten przeklęty makaron dostał mu się do oczu! – krzyczała kucharka wymachując chochelką.
         - Czy… czy u was tak zawsze ? – spytała April drżącym głosem.
         - Nie, ale chłopaki chcieli żeby ludzie przestali się na Ciebie gapić. – powiedziałem z uśmiechem na ustach.
         - Masz bardzo dziwnych… ale miłych kolegów. – zawstydzona spojrzała na Douga, który puścił do niej oczko.
         - Wiem. – zadowolony rozejrzałem się wokoło.
         Po lekcjach postanowiliśmy iść wszyscy na lody. Już bardzo dawno nie wychodziliśmy nigdzie całą grupą. Tak było od czasu wypadku brata Ever i mojego. Poświęcałem dziewczynie cały mój wolny czas i zapomniałem o kumplach, ale mimo to oni o mnie nie. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami i za to ich lubiłem najbardziej. Nie gniewali się jak niektóre dziewczyny o byle co.
Spojrzałem na siostrę. Z każdą kolejną minutą April przyzwyczajała się do chłopaków, a oni polubili ją bardzo i nie chcieli opuszczać jej na krok. Popisywali się przed brunetką, wyprzedając w pomysłach. Do lodziarni wpadliśmy niczym tornado.
Chłopaki dopadli kasjerkę i zaczęli mówić wszyscy na raz. Biedna dziewczyna była zdezorientowana, nie miała pojęcia kogo najpierw posłuchać.
- Jakiego chcesz? – Doug odszedł od kolejki i spytał April, a dziewczyna wzruszyła ramionami. – Może być kiwi?
- Jasne. – powiedziała cicho i lekko się zarumieniła.
- Ej, a ja ? – zawołałem oburzony.
- Sam sobie zamów, masz nogi, buzie i te wszystkie inne części ciała.. Justin bądź mężczyzną! – krzyknął Seth.
- To miłe. – mruknąłem pod nosem, a April zachichotała cicho. – Zajmij nam stolik. – rzuciłem do niej i podszedłem do kasy.
W lodziarni spędziliśmy koło godziny, ponieważ Berg musiał sobie dokupić jeszcze po dwa lody. Kiedy z niej wyszliśmy było już ciemno.
- Mógłbym gdzieś porwać twoją siostrę? – spytał mnie Doug, obejmujący jedną ręką April. Spojrzałem na nich zaskoczony.
- No nie wiem… - zawahałem się.
Znałem Douga już kilka lat, więc wiedziałem, że czasami jak coś mu głupiego przyjdzie do głowy to wszyscy naokoło cierpią i zazwyczaj kończy się to wizytą w szpitalu, ale innym razem potrafi być zabawny, kiedy próbuje poderwać jakąś dziewczynę.
- Zgódź się! – spojrzał na mnie błagalnie. – Obiecuję, że powstrzymam się od głupot.
- April? – spoglądnąłem na dziewczynę pytająco.
- Justin… poradzę sobie. - powiedziała stanowczo.
- No okej. – westchnąłem, widząc że tak czy inaczej muszę się zgodzić. – Ale nie wróćcie późno! – zawołałem jeszcze, kiedy odchodzili.
Odwróciłem się i spojrzałem na Setha i Berga, którzy zaczepili właśnie grupkę dziewczyn wychodzących z kina. Wywróciłem teatralnie oczami i podszedłem do nich. Kilka brunetek zmierzyło mnie takim wzrokiem jakby miały mnie zaraz pożreć w całości.
- On jest zajęty. – zawołał Berg obejmując w pasie dziewczynę, która zagryzła kusząco wargi.
- Ja spadam. – rzuciłem do nich.
- Nie dołączysz do nas? – spytał Seth, ale było widać że w towarzystwie trzech brunetek czuł się jak w raju.
- Może innym razem. – powiedziałem i ruszyłem w kierunku domu.
Było ciemno a drogę oświetlały jedynie nieliczne latarnie. O tej porze dnia każdy szelest był dziwnie podejrzany, ale ja się nie bałem, ponieważ myślałem o Ever. Każda komórka mojego ciała wołała o jej dotyk, o jej głos który był jak balsam dla uszu. Wspominałem jej pobyt w szpitalu i chwilę, kiedy John opowiadał mi historię jego i Elaise. Widziałam jak Ever była wzruszona. Mnie również poruszyła ta historia, ale starałem zachować maskę powagi, aby nie wyjść na mięczaka. W głębi serca gdybym był Johnem postąpiłbym dokładnie tak samo. Bo łatwiej jest nam zrazić kogoś do siebie, niż zmienić się.
Wtedy zorientowałem się że stoję przed domem Ever. Na schodach werandy siedział jej ojciec. Głowę schował w dłonie. Słyszałem jak płacze żałośnie. Nie miałem pojęcia jak się zachować, spanikowałem, ale nie mogłem go zostawić bez słowa. Musiałem coś zrobić.
Podszedłem do niego i usiadłem obok. Mężczyzna uniósł głowę, ale nie spojrzał na mnie. Zobaczyłem w jego oczach błyszczące się łzy oraz mokre policzki. Wygląda tak żałośnie, że musiało się stać coś bardzo poważnego.
- Co się stało ? – spytałem spoglądając na niego.
Simon próbował coś powiedzieć, ale widząc jego wysiłki czekałem cierpliwie. Broda mu drgała a oczy co chwila zamykały się i otwierały. Przetarł dłońmi twarz i zakaszlał.
- Ever ona…
- Co z nią ?! – przerwałem mu gwałtownie. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła.
- Ona… ona… próbowała popełnić samobójstwo… - wyszeptał.
Świat stanął w miejscu. Wstałem i zacisnąłem mocno pięści tak, że paznokciami przebiłem kawałek skóry z której popłynęła krew, ale nie przejmowałem się tym. Ever… ona próbowała popełnić samobójstwo… dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? DLACZEGO DO CHOLERY?!
Dopiero po chwili zorientowałem się, że stoję przed domem mojej dziewczyny i wrzeszczę. Złapałem się za głowę a po policzkach spłynęły mi strumienie łez. Zacząłem pięściami walić w balustradę werandy.
- Justin to nic nie da… - głos ojca Ever dobiegał gdzieś z oddali.
Musiałem ją zobaczyć. Musiałem. 

Od autorki: Mam braki weny i nie chce mi się wgl pisać, ale postanowiłam sobie że skończę to opowiadanie tak jak mam skończyć i nie ma bata! Mam plan ale nie wiem jak napisać, poza tym jeszcze piszę dwa opowiadania na konkurs do lutego i ech... nie wiem jak się wyrobię :o Trzymajcie za mnie kciuki! Poza tym piszę już następne opowiadanie, które zamieszczę na tym blogu i wierzcie mi.. to będzie coś zupełnie innego :)

5 komentarzy:

  1. Zawsze gdy już się układa to coś się musi spieprzyć :/ Mam nadzieję, że Ever dojdzie do siebie :) Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omg. moje serce normalnie stanęlo. ale dlaczego ona to zrobila?! omg. boje sie strasznie co bedzie dalej ale to nie oznacza ze nie moge sie doczekac kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam nadzieję, że to nie będzie dramat, mam dośc tych smutnych zakończeń, dopiero co przeczytałam książkę i troszkę się zryczałam, ale nieważne... ciekawa jestem jak to dalej będzie i w w ogóle i mam nadzieję, że to się wszystko jakoś ułoży... już czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne i oczywiście czekam na następny :)
    + Kiedy dodasz coś na drugiego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże ale nas trzymasz w napięciu. Rozdział jest cudowny ale to jak zawsze więc czekam na następnym :)

    OdpowiedzUsuń