(oczami
Justina)
Następnego dnia poszliśmy razem z April do szkoły. Kumple
gdy tylko mnie zobaczyli z moją siostrą dopadli nas po minucie, szczerząc zęby
jak idioci w kierunku szatynki.
- Cześć Justin. Nie mówiłeś, że masz nową dziewczynę. –powiedział
Ryan.
- Ona nie jest moją dziewczyną. – zmarszczyłem czoło. Nie
podobał mi się sposób w jaki Ryan patrzył na April. – Tylko siostrą.
- Siostrą? – zdziwił się Seth. – Pozwól, że oprowadzę twoją
siostrzyczkę po naszej cudownej szkole. – mrugnął do niej, a April cofnęła się
o krok.
- Spadajcie. – warknąłem, po czym objąłem szatynkę i
ruszyliśmy do dyrektora. – Przepraszam za nich. – szepnąłem.
- Okej, nic się nie stało. – dziewczyna siliła się na
normalny głos, ale zauważyłem drgania w nim, które zdradzały że jest
zdenerwowana.
Kiedy doszliśmy do gabinetu dyrektora, ja otworzyłem jej
drzwi i wpuściłem dziewczynę do środka, wcześniej do nich pukając.
- Dzień dobry. – przywitaliśmy się grzecznie razem z April.
- Ach… pan Bieber. – westchnął mężczyzna. – A to musi być
twoja siostra. Pański ojciec dzwonił do mnie wczoraj i zdążył powiadomić o
twoim przybyciu. – te słowa skierował do szatynki.
- Tak… - szepnęła zawstydzona April.
Po ustaleniu planu lekcji dziewczyny oraz przydzieleniu jej
szafki, odprowadziłem szatynkę pod salę, w której miała swoją pierwszą lekcję w
tej szkole. Po drodze wszyscy uczniowie, w większości dziewczyny posyłali nam
podejrzliwe spojrzenia oraz szeptali między sobą. Kiedy usłyszałem imię Ever,
stanąłem wryty i spojrzałem na blondynkę, która to powiedziała. Ona również
spoglądnęła na mnie i zamilkła.
- Słucham ? – spytałem ją, ale dziewczyna milczała jak
zaklęta.
Zmarszczyłem czoło i poszedłem dalej. Pod klasą April,
uścisnąłem siostrę lekko, aby dodać jej otuchy.
- Denerwuję się. – wyznała.
- Będzie dobrze. Poradzisz sobie na pewno. Raczej wątpię,
żeby ktoś się na Ciebie uwziął. – powiedziałem, a dziewczyna pokiwała głową i
wzięła głęboki oddech, po czym weszła do środka.
Zaczekałem, aż usiądzie na swoim miejscu po czym pobiegłem
do szatni, aby przebrać się w strój do WF-u. W drodze jednak stanąłem pod aulą
nasłuchując dwóch dziewczyn.
- Naprawdę w to wierzysz? – powiedziała jedna z nich, trochę
niższa od tej drugiej z piegami na nosie oraz o rudych włosach.
- No, a ty nie? Na początku owszem nie wierzyłam w to, ale
kiedy Justin pojawił się z tą dziewczyną… to wszystko wyjaśnia, nie uważasz?
- Z jednej strony współczuje Ever, ale z drugiej dobrze że
już nie są razem…
Nie wytrzymałem i wyszedłem z ukrycia. Kiedy mnie zauważyły
krzyknęły cicho z zaskoczenia. Stanąłem przed nimi i skrzyżowałem ręce.
- My nadal jesteśmy razem z Ever. – wycedziłem. – A wam
radzę, żebyście przestały rozsiewać jakieś durne plotki.
Po tych słowach minąłem je gwałtownie i poszedłem dalej, bez
przeszkód trafiając do szatni męskiej. Przebrałem się, po czym wbiegłem z
kumplami na boisko.
W porze lanchu usiadłem wraz z kumplami oraz siostrą na
stołówce. Starałem się ignorować wszystkie podejrzliwe spojrzenia rzucane nam,
ale April nie mogła przestać rozglądać się dookoła. Widziałem jak cała drżała,
a mimo to nie miałem pojęcia co zrobić, aby jej ulżyć.
- Nie przejmuj się. – powiedział Doug do niej i chwycił
makaron ze swojej tacy po czym rzucił w chłopaka, który nie omieszkał cały czas
się nam przypatrywać. Kiedy dostał makaronem krzyknął i zaczął nim rzucać na
wszystkie strony.
- Joe palancie, ogarnij się! – zawołał Seth rycząc ze
śmiechu.
- Chłopaki dajcie spokój. – westchnąłem, ale uśmiech i tak
nie schodził z mojej twarzy, ponieważ Joe teraz upadł na podłogę rzucając się
jakby był opętany i wrzeszcząc.
- Uspokójcie się! Niech mu ktoś pomoże! Ten przeklęty
makaron dostał mu się do oczu! – krzyczała kucharka wymachując chochelką.
- Czy… czy u was tak zawsze ? – spytała April drżącym głosem.
- Nie, ale chłopaki chcieli żeby ludzie przestali się na
Ciebie gapić. – powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Masz bardzo dziwnych… ale miłych kolegów. – zawstydzona
spojrzała na Douga, który puścił do niej oczko.
- Wiem. – zadowolony rozejrzałem się wokoło.
Po lekcjach postanowiliśmy iść wszyscy na lody. Już bardzo
dawno nie wychodziliśmy nigdzie całą grupą. Tak było od czasu wypadku brata
Ever i mojego. Poświęcałem dziewczynie cały mój wolny czas i zapomniałem o
kumplach, ale mimo to oni o mnie nie. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami i za
to ich lubiłem najbardziej. Nie gniewali się jak niektóre dziewczyny o byle co.
Spojrzałem
na siostrę. Z każdą kolejną minutą April przyzwyczajała się do chłopaków, a oni
polubili ją bardzo i nie chcieli opuszczać jej na krok. Popisywali się przed
brunetką, wyprzedając w pomysłach. Do lodziarni wpadliśmy niczym tornado.
Chłopaki
dopadli kasjerkę i zaczęli mówić wszyscy na raz. Biedna dziewczyna była
zdezorientowana, nie miała pojęcia kogo najpierw posłuchać.
- Jakiego
chcesz? – Doug odszedł od kolejki i spytał April, a dziewczyna wzruszyła
ramionami. – Może być kiwi?
-
Jasne. – powiedziała cicho i lekko się zarumieniła.
- Ej, a
ja ? – zawołałem oburzony.
- Sam
sobie zamów, masz nogi, buzie i te wszystkie inne części ciała.. Justin bądź
mężczyzną! – krzyknął Seth.
- To
miłe. – mruknąłem pod nosem, a April zachichotała cicho. – Zajmij nam stolik. –
rzuciłem do niej i podszedłem do kasy.
W
lodziarni spędziliśmy koło godziny, ponieważ Berg musiał sobie dokupić jeszcze
po dwa lody. Kiedy z niej wyszliśmy było już ciemno.
-
Mógłbym gdzieś porwać twoją siostrę? – spytał mnie Doug, obejmujący jedną ręką
April. Spojrzałem na nich zaskoczony.
- No
nie wiem… - zawahałem się.
Znałem
Douga już kilka lat, więc wiedziałem, że czasami jak coś mu głupiego przyjdzie
do głowy to wszyscy naokoło cierpią i zazwyczaj kończy się to wizytą w
szpitalu, ale innym razem potrafi być zabawny, kiedy próbuje poderwać jakąś
dziewczynę.
- Zgódź
się! – spojrzał na mnie błagalnie. – Obiecuję, że powstrzymam się od głupot.
-
April? – spoglądnąłem na dziewczynę pytająco.
-
Justin… poradzę sobie. - powiedziała stanowczo.
- No
okej. – westchnąłem, widząc że tak czy inaczej muszę się zgodzić. – Ale nie
wróćcie późno! – zawołałem jeszcze, kiedy odchodzili.
Odwróciłem
się i spojrzałem na Setha i Berga, którzy zaczepili właśnie grupkę dziewczyn
wychodzących z kina. Wywróciłem teatralnie oczami i podszedłem do nich. Kilka
brunetek zmierzyło mnie takim wzrokiem jakby miały mnie zaraz pożreć w całości.
- On
jest zajęty. – zawołał Berg obejmując w pasie dziewczynę, która zagryzła
kusząco wargi.
- Ja
spadam. – rzuciłem do nich.
- Nie
dołączysz do nas? – spytał Seth, ale było widać że w towarzystwie trzech
brunetek czuł się jak w raju.
- Może
innym razem. – powiedziałem i ruszyłem w kierunku domu.
Było
ciemno a drogę oświetlały jedynie nieliczne latarnie. O tej porze dnia każdy
szelest był dziwnie podejrzany, ale ja się nie bałem, ponieważ myślałem o Ever.
Każda komórka mojego ciała wołała o jej dotyk, o jej głos który był jak balsam
dla uszu. Wspominałem jej pobyt w szpitalu i chwilę, kiedy John opowiadał mi
historię jego i Elaise. Widziałam jak Ever była wzruszona. Mnie również
poruszyła ta historia, ale starałem zachować maskę powagi, aby nie wyjść na mięczaka.
W głębi serca gdybym był Johnem postąpiłbym dokładnie tak samo. Bo łatwiej jest
nam zrazić kogoś do siebie, niż zmienić się.
Wtedy
zorientowałem się że stoję przed domem Ever. Na schodach werandy siedział jej
ojciec. Głowę schował w dłonie. Słyszałem jak płacze żałośnie. Nie miałem
pojęcia jak się zachować, spanikowałem, ale nie mogłem go zostawić bez słowa.
Musiałem coś zrobić.
Podszedłem
do niego i usiadłem obok. Mężczyzna uniósł głowę, ale nie spojrzał na mnie.
Zobaczyłem w jego oczach błyszczące się łzy oraz mokre policzki. Wygląda tak
żałośnie, że musiało się stać coś bardzo poważnego.
- Co
się stało ? – spytałem spoglądając na niego.
Simon
próbował coś powiedzieć, ale widząc jego wysiłki czekałem cierpliwie. Broda mu
drgała a oczy co chwila zamykały się i otwierały. Przetarł dłońmi twarz i
zakaszlał.
- Ever
ona…
- Co z
nią ?! – przerwałem mu gwałtownie. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła.
- Ona…
ona… próbowała popełnić samobójstwo… - wyszeptał.
Świat
stanął w miejscu. Wstałem i zacisnąłem mocno pięści tak, że paznokciami
przebiłem kawałek skóry z której popłynęła krew, ale nie przejmowałem się tym.
Ever… ona próbowała popełnić samobójstwo… dlaczego? Zrobiłem coś nie tak?
DLACZEGO DO CHOLERY?!
Dopiero
po chwili zorientowałem się, że stoję przed domem mojej dziewczyny i wrzeszczę.
Złapałem się za głowę a po policzkach spłynęły mi strumienie łez. Zacząłem
pięściami walić w balustradę werandy.
-
Justin to nic nie da… - głos ojca Ever dobiegał gdzieś z oddali.
Musiałem
ją zobaczyć. Musiałem.
Od autorki: Mam braki weny i nie chce mi się wgl pisać, ale postanowiłam sobie że skończę to opowiadanie tak jak mam skończyć i nie ma bata! Mam plan ale nie wiem jak napisać, poza tym jeszcze piszę dwa opowiadania na konkurs do lutego i ech... nie wiem jak się wyrobię :o Trzymajcie za mnie kciuki! Poza tym piszę już następne opowiadanie, które zamieszczę na tym blogu i wierzcie mi.. to będzie coś zupełnie innego :)
Zawsze gdy już się układa to coś się musi spieprzyć :/ Mam nadzieję, że Ever dojdzie do siebie :) Czekam na newsa :)
OdpowiedzUsuńomg. moje serce normalnie stanęlo. ale dlaczego ona to zrobila?! omg. boje sie strasznie co bedzie dalej ale to nie oznacza ze nie moge sie doczekac kolejnego <3
OdpowiedzUsuńja mam nadzieję, że to nie będzie dramat, mam dośc tych smutnych zakończeń, dopiero co przeczytałam książkę i troszkę się zryczałam, ale nieważne... ciekawa jestem jak to dalej będzie i w w ogóle i mam nadzieję, że to się wszystko jakoś ułoży... już czekam na następny rozdział...
OdpowiedzUsuńŚwietne i oczywiście czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń+ Kiedy dodasz coś na drugiego bloga?
O boże ale nas trzymasz w napięciu. Rozdział jest cudowny ale to jak zawsze więc czekam na następnym :)
OdpowiedzUsuń