- Justiin nieee ! – pisnęłam wierzgając nogami na wszystkie strony.
Ten głupek próbował mnie wrzucić do fontanny. Jak najmocniej chwyciłam się Justina i przylgnęłam do niego. On tylko parsknął śmiechem i wymruczał mi do ucha.
- Kocham to.
- Puść, puść, puuuść ! – spojrzałam na niego błagalnie, ale on pokręcił głową ze śmiechem.
Wtedy on razem ze mną wskoczył do fontanny. Oboje byliśmy mokrzy. Puścił mnie i zanurzyłam się głębiej. Kiedy się wynurzyłam zaczęłam go chlapać i wskoczyłam na jego plecy, mierzwiąc jego zawsze nienagannie ułożone włosy.
- Nieee tylko nie moje włosy! – piszczał niczym dziewczyna. Zaśmiałam się.
- I coo? Już nie jest tak fajnie no nie ? – cmoknęłam go w policzek, na co on prychnął.
Zeszłam z jego pleców i zauważyłam, że wszędzie jest ciemno i nikogo nie ma oprócz nas. Wokoło tylko drogę oświetlały lampy a w fontannie kolorowe lampki. Wytworzył się naprawdę romantyczny nastrój. Spojrzałam na Justina, po jego minie poznałam, że on zauważył to samo co ja.
- Wyglądasz seksownie. – wymruczał mierząc mnie od stóp do głów.
Zmarszczyłam czoło i spojrzałam w dół. Spodnie ociekały mi wodą a koszulka przylepiła się do mojego ciała i .. prześwitywała. Spod niej było widać mój czarny, koronkowy stanik. Zarumieniłam się i starałam rękami zasłonić biust, ale widząc moje starania Justin tylko parsknął śmiechem.
- Skarbie mnie się wstydzisz? – powiedział przyciągając mnie bliżej do siebie.
- Nie. – mruknęłam i spuściłam wzrok na czubki butów.
Brunet podniósł rękoma moją twarz, abym spojrzała mu w oczy po czym pocałował namiętnie tak, że ziemia się pode mną rozpłynęła. Zarzuciłam ręce na jego szyję a on wziął mnie na ręce. Nogami oplotłam go w pasie wpijając się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek po czym na chwilę stuknęliśmy się lekko czołami.
- Jestem szczęściarzem. – wyszeptał. Cmoknęłam go lekko w nos.
- Nie, bo ja. Każda dziewczyna na świecie mi teraz zazdrości. – uśmiechnęłam się szeroko a on pocałował mnie czule w czoło i spojrzał z troską.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? – powiedział z prawdziwą szczerością w głosie. Odgarnął kosmyk moich włosów i włożył za ucho przyglądając mi się uważnie.
- A ja? Dzięki tobie pogodziłam się z tatą, poznałam Johna i uwolniłam się od Diany. A teraz? Jestem najszczęśliwszą dziewczyną.
- I przeze mnie twój brat nie żyje. – wyburczał pod nosem i spochmurniał.
Wypuścił mnie ze swoich rąk a ja wyszłam z fontanny a brunet za mną. Wtem obok nasz przeszło trzech chłopaków. Zmierzyli mnie pożądliwym wzrokiem, na który aż się wzdrygnęłam.
- Cześć laska, wolna jesteś? Chodź się zabawić! – zawołał jeden z nich. Zamurowało mnie. Wtedy czułam jak Justin objął mnie mocno i przykrył lekko swoim ciałem.
- Ona jest moja, spadać. – warknął złowrogo.
- Wyluzuj facet. – rzucił chłopak i poszli dalej.
- Uuuł ktoś tu jest zazdrosny. – mruknęłam pod nosem zadowolona jak nigdy.
- Nie jestem.- Justin zacisnął wargi w wąską linię i po tym geście już wiedziałam, że kłamie jak z nut.
- Nie? Czyli nie masz nic przeciwko, żebym do nich dołączyła? – spojrzałam na grupkę chłopaków powoli oddalających się od nas.- Jeszcze zdążę ich dogonić i …
- Nie. –zaprzeczył szybko brunet przyciągając mnie do siebie. –Jesteś moja. – powtórzył, tym razem mrucząc mi prosto do ucha. Rozpłynęłam się.
- Jesteś zazdrosny, przyznaj się. – powiedziałam kreśląc serduszka na jego policzku.
- Nie jestem .- powtarzał uparcie.
- Jesteeeś. Przyznaj się. – zaczęłam czochrać jego włosy.
- Dobra, dobra jestem . – wyburczał cicho pod nosem.
- Jak? – udałam, że nie słyszę.
- Jestem zazdrosny. – powiedział trochę głośniej.
- Wybacz, ale mam zatkane uszy przez tą wodę z fontanny.
- JA JUSTIN DREW BIEBER JESTEM CHOLERNIE ZAZDROSNY O CIEBIE, MOJA TY EVER SIMON ! – wykrzyczał na cały park, a jego głos potoczył się echem. Justin wziął mnie nagle na ręce i zaczął kręcić dookoła własnej osi. Zaczęłam się śmiać głośno.
- Wariat !
- Teraz mi wierzysz? – wyszeptał zatrzymując się i spoglądając mi głęboko w oczy.
- Oczywiście. – odpowiedziałam równie cicho i lekko musnęłam jego wargi uśmiechając się przy tym szeroko.
- Lepiej żebym cię odprowadził teraz, ponieważ inaczej twój tata mnie zabije. – powiedział brunet niechętnie.
- Uh, no dobrze. – zgodziłam się.
Mimo, że mój ojciec pewnie już odchodził od zmysłów, to my wracaliśmy ponad godzinę do domu. Rozmawialiśmy długo i śmialiśmy się głośno. Tak powinno być już na początku naszej znajomości, ale sprawy tak się pokomplikowały, że dopiero teraz byliśmy tak naprawdę szczęśliwi. Nie żałuję tego co się stało. Nic w życiu nie przychodzi łatwo. Czasami lepiej wcześniej pocierpieć, aby móc potem góry przenosić.
Kiedy już znaleźliśmy się pod moim domu Justin pocałował mnie delikatnie w usta i wyszeptał „Dobranoc”. Z uśmiechem na ustach podbiegłam do drzwi i odwróciłam się do nich plecami. Patrzyłam jak brunet odchodził. Kiedy już znalazł się poza zasięgiem mojego wzroku ja weszłam z powrotem do domu.
- O której się wraca do domu? – usłyszałam groźny głos taty. Podskoczyłam z zaskoczenia i złapałam się za serce.
- Przestraszyłeś mnie.
- Ty mnie także. Jest pierwsza w nocy ! Gdzie byłaś przez ten czas? – zmrużył oczy groźnie.
- Ja… -zaczęłam się jąkać. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć, więc postanowiłam że powiem prawdę. – Byłam z Justinem. My… jesteśmy razem.
Przez chwilę tata się nie odzywał. Mierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu, aż w końcu westchnął. Splotłam w oczekiwaniu na odpowiedź palce i gapiłam się w czubki butów. Przed oczami pojawiła mi się uśmiechnięta twarz Biebera oraz jego przecudowne oczy. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się szeroko i rozmarzyłam się prawie nie słysząc taty.
- On cię zranił. Cierpiałaś przez NIEGO. Ja nie pozwolę, aby KTOKOLWIEK ranił moją córeczkę. – powiedział stanowczo.
- Ale tato, to nie tak… - zaczęłam.
- A jak?! Może nie płakałaś przez niego? – zdenerwował się.
- Bo się pomyliłam! Teraz już wiem, że mu na mnie zależy a ja… ja go kocham tato! – wybuchłam.
- Kochać… to zbyt duże słowo. – westchnął ojciec trąc oczy.
- Tak wiem… - szepnęłam i podeszłam do niego. Położyłam rękę na jego ramieniu i przytuliłam się do taty. – Ale ja jestem tego pewna… jak nigdy.
- Skoro tak uważasz. – powiedział cicho tata. – Ale niech jeszcze raz spróbuje cię skrzywdzić to obiecuję, że nie dożyje…
- Wiem, wiem. – uspokoiłam go, uśmiechając się szeroko. – Dziękuję tatku. Jesteś najlepszy! – zawołałam i jak na skrzydłach pobiegłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i przymknęłam oczy przywołując obraz Justina, kiedy po raz pierwszy pocałowaliśmy się na cmentarzu, a później kiedy u niego mieszkałam. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, aż w końcu zaczęłam się śmiać jak wariatka ze szczęścia które mnie spotkało.
Spojrzałam na zdjęcie Kevina. Już nie zbierało mi się na płacz. Patrzyłam na niego z uśmiechem. Byłam tak naprawdę szczęśliwa po raz pierwszy od czasu jego śmierci.
- Szkoda że Cię tu nie ma. Polubiłbyś go. – szepnęłam nie przestając się uśmiechać.
Nie miałam czasu się umyć, ponieważ moje powieki zrobiły się tak ciężkie, że od razu zasnęłam. A śniły mi się czekoladowe tęczówki Justina.
Od autorki:
Jeśli ktoś chce być informowany to proszę napiszcie mi to w zakładce "Spam", ponieważ ja już nie mam pojęcia kto to czyta i bardzo chciałabym wiedzieć jaka jest sytuacja :))
Awwwwwwwwwww... Ja też chcę takiego chłopaka! Łeeee. Ogólnie to kocham to opowiadanie. Ale ty już to na pewno wiesz. Kurde no! Co ja mam więcej powiedzieć, za każdym razem piszę to samo, ale nic na to nie poradzę. Justin jest o nią zazdrosny, a o mnie nikt nigdy nie był tak zazdrosny, chociaż... hmmm... nie, jednak nie. No i nareszcie nie będę miała problemu z dodaniem komentarza. Fajnie. Ale no rozdział jest zajebisty, powtarzam się, wiem... I ogólnie miałam się uczyć, ale co tam przeczytałam twój rozdział i już nie mam do tego głowy. Niecierpliwie, bardzo niecierpliwie czekam na NN.
OdpowiedzUsuńPS: Super szablon, widzę, że jakoś sobie poradziłaś z tym wszystkim.
Pozdrawiam i życzę weny... :)
Ojejkuuuuu... jaki ten rozdzial fajniutki ci wyszedl<3 nareszcie sa szczesliwi... cieszy mnie to:) o wiele bardziej wole ich takich wesolutkich niz przygnebionych. Mam nadzieje, ze juz tego nie popsujesz, chociaz... wspominalas, ze juz niedlugo koniec tej czesci i bedziesz pisala nowa, wiec w sumie mozna spodziewac sie wszystkiego. Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial. Pozdrawiam, buziaki:* [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńboziu, jak słodko ♥ nareszcie są razem, nareszcie są szczęsliwi ♥ piękne. nie mogę się doczekać kolejnego ;*
OdpowiedzUsuńWidzę, że nadal się rozwijasz! Śledzę twoją historię i będę zmuszona zmienić adres w linkach, w końcu przeniosłaś się :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pamiętasz jeszcze Mands z www.her-romeo-his-juliet.blogspot.com [wcześniej onet]
Co do rozdziału, cóż za słodycz! Justin wydaje się być marzeniem każdej dziewczyny, uwielbiam taką sielankę!
Widzę, że mimo wszystko nie zapomniała o swoim bracie. Bardzo mi się podoba, osobiście szaleję za Twoją twórczością :>
fajny! czekam na nn;))
OdpowiedzUsuńweeeź, żal < tak, to bardzo dojrzałe > nie lubię cię! Jesteś za dobra w pisaniu :< Czuję się taka zazdrosna. Ale ogólnie ta historia mnie urzekła <3 a ten 19 rozdział jest taki słodki omomom oni są słodcy <3 Możesz mnie informować proszę ? Mój tt: @BieberTeamPL
OdpowiedzUsuń