Minęły dopiero dwa dni, a ja czułam się jakby to było całe
moje dzieciństwo. Widok szczęśliwych rodziców, sprawił mi najlepszy prezent na
świecie - bezpieczeństwo. Po raz pierwszy poczułam, że gdzieś do kogoś należę,
że gdzieś w tym świecie jest dla mnie miejsce, że jestem w domu.. Cudowne
uczucie. Uśmiech nie znikał z mej twarzy, tylko wieczorami kiedy siedziałam sam
na sam ze swoimi myślami zaczęłam się zastanawiać nad sobą, nad własnym życiem.
Wiecie, takie, co by było gdyby…
Dzisiaj miałam dosyć tego
ciągłego siedzenia w domu. Przeprosiłam rodziców po obiedzie, po czym
ubrałam stare trochę dziurawe na pięcie trampki, na ramiona narzuciłam bluzę
Kevina, co widziałam jak odrobinę
wstrząsnęło moją mamą, ale nic nie powiedziała. Nie chciała kłótni i jestem jej
za to bardzo wdzięczna, że robi to dla
mnie.
Do uszu włożyłam słuchawki, gdzie rozległ się głos głównego
wokalisty Fall Out Boy. Rozkoszowałam się tym, idąc przed siebie. Minęłam park,
po czym stanęłam naprzeciwko szkoły, do której kiedyś uczęszczałam. Pamiętam
wszystkie chwile spędzone w niej, zarówno te dobre jak i większość złych. Mimo
wszystko nie żałowałam niczego, bo w końcu to właśnie tutaj poznałam Justina.
Przełknęłam głośno ślinę, starając się powstrzymać napływające łzy do oczu.
Podeszłam do bramy i szarpnęłam za klamkę, ale ta nie
chciała ustąpić. Wszystko było zamknięte, ponieważ zbliżał się wieczór i nikt
nie miał zamiaru po nocach siedzieć w szkole. Pamiętam jak Kevin uczył mnie
wchodzenia po bramie, kiedy obydwoje spóźniliśmy się na trzecią lekcję, a woźny
zawsze wtedy zamykał ją, aby jacyś obcy ludzie nie mogli węszyć po budynku.
Najpierw musiałam postawić stopę na malutkim szczebelku,
jednocześnie chwytając się szpiczastych końcówek. Później podciągnęłam ręce
mocno do siebie i odepchnęłam się drugą stopą docierając do najwyższego
szczebla. Następnie tą nogę na niższym poziomie przerzuciłam przez drugą stronę
bramy, a za nią tą drugą i zeskoczyłam na ziemię. Hm, to nie było takie trudne
jak kiedyś.
Nad niebem wzbierały się czarne chmury, zwiastując
zbliżającą się ścianę deszczu. Wybrałam sobie „idealną” porę na spacer, nie ma
co. Wtem zaczęło gwałtownie padać, tak znikąd. Musiałam się gdzieś schronić,
pierwszym, a zarazem najbliższym miejscem było olbrzymie drzewo.
Nie miałam pojęcia co robić w porze lanczu,
dlatego też wyszłam na dwór, mimo iż okropnie lało. Usiadłam pod drzewem, które
odrobinę chroniły mnie od deszczu. Skuliłam się i mocniej wtuliłam w bluzę
Kevina.
Wspomnienie wdarło się do mojej głowy, powodując ściśnięte
gardło. Usiadłam pod drzewem, a po policzkach spływały mi łzy, razem z nimi
wypływały wszystkie uczucia, które dotychczas w sobie dusiłam, a mianowicie:
tęsknota za Justinem, za wspólnymi chwilami, pragnienie obecności czyjejś, aby
wtulić się w silne ramiona, bezradność wobec losu. Im dłużej o tym myślałam,
tym więcej płakałam i chociaż chciałam to powstrzymać, zagryzając wargi, za nic
w świecie nie potrafiłam.
Musiało minąć parę minut zanim się uspokoiłam. Oddychałam
głęboko, licząc wdechy i wydechy. Wytarłam policzki, po czym moja twarz z
powrotem była normalna jak na co dzień.
Przed oczami przemknęły mi obrazy, jak taśma wideo, z
przeszłości. Każda chwila spędzona z brunetem. Nie tylko w szkole, ale również
w szpitalu, kiedy się mną opiekował, kiedy do domu przybiegł szybko ze szkoły,
ponieważ byłam w wannie i nie odbierałam telefonu. Przestraszył się, że coś mi
się stało. Wciąż pamiętam jak mnie do siebie przytulił, podczas gdy ja byłam
owinięta jedynie ręcznikiem, jednak to wtedy nie miało tak dużego znaczenia.
Liczyła się jego obecność przy mnie. Było tak cudownie, bezpiecznie.
Chciałam, żeby te chwile wróciły, chociaż wiedziałam, że nie
mogę cofnąć czasu. To zostanie na zawsze w mojej pamięci. Oparta o korę drzewa
zamknęłam oczy, nasłuchując uderzania kropel deszczu o rynny i beton.
- Witaj. – usłyszałam ten sam głos, na który moje serce
przyśpieszało rytmu, a w brzuchu pojawiało się tysiące motyli. – Jak tam?
Otworzyłam oczy i gwałtownie zaczerpnęłam powietrza.
Spojrzałam w bok, widząc Justina. Był dokładnie taki jakiego go zapamiętałam.
Szeroki uśmiech, ukazujący szereg białych zębów, kilka kosmyków niesfornie
opadało mu na czoło. Był taki idealny. Każdy ruch wykonywał płynnie, niemal z
gracją dżentelmena.
Nie odpowiedziałam mu, ponieważ zaniemówiłam ze zdziwienia.
Nie spodziewałam się spotkać go teraz, tutaj. Skąd wiedział, że tu będę? Miałam
do niego tyle pytać, jednak bałam się słyszeć odpowiedzi. Cała drżałam, nie z
powodu zimna, a jego obecności.
- Jestem Justin Bieber. – odezwał się znów i wyciągnął przed
siebie dłoń. Patrzył na mnie tak intensywnie, że aż się zarumieniłam. Przypomniało
mi to, nasze poznanie się takie bardziej oficjalne.
- A ty nie zapytasz jak mam na imię? – wysiliłam się na
normalny ton głosu, po czym uścisnęłam mu dłoń.
- Mógłbym, ale po co? Jesteś Ever Simon, córka nawróconej
Diany, słynnej projektantki mody oraz sławnego prawnika Ricka. – powiedział wciąż
nie puszczając mojej dłoni. Patrzył mi głęboko w oczy, jakby dostrzegał w nich
moją duszę. – Jesteś dziewczyną, która z pozoru wydaje się być outsiderem.
Kroczy własnymi ścieżkami, nie przejmuje się zbytnio tym co mówią o niej inni. Jesteś Ever, silna,
niezależna, ale również w środku delikatna. Mimo iż otaczasz się warstwą
ochronną, którą jest obojętność, to jednak czujesz wewnątrz dwa razy mocniej
niż przeciętny człowiek. Ever Simon to dziewczyna, która potrafi czytać książki
w łazience, podczas gdy w każdej chwili mogła jej się stać krzywda. – nie mogłam
powstrzymać parsknięcia śmiechem. – Jest wyjątkowo utalentowana, potrafi
przelewać wszystko na papier w postaci rysunku. Ma swoje zdanie i zaciekle go
broni, tą cechę pewnie odziedziczyła po ojcu.
Potrafiła przezwyciężyć ból po stracie brata, nie dba o opinie innych
ludzi, jest przede wszystkim sobą.
Wziął głęboki oddech, a jego druga ręka dotknęła mojego
policzka, delikatnie go pocierając. Bałam się, że serce zaraz wyskoczy mi z
piersi i pogna hen daleko. Chciałam coś powiedzieć, jednak Justin kontynuował
swój monolog.
- Ever Simon jest piękną dziewczyną, o długich kasztanowych
i naturalnych włosach, dużych, błyszczących się oczach, które pokochałem od
pierwszego wejrzenia. Jej cera tak blada, niemal krystaliczna, piękna dla mnie
Zawsze gdy na nią patrzę, mam ochotę ją do siebie przytulić, ochronić przed
wszelkim niebezpieczeństwem. Ever Simon to pierwsza i ostatnia dziewczyna,
którą prawdziwie pokochałem. – zakończył.
W moich oczach zalśniły łzy. Bijące serce nie przestawało mi
o sobie przypominać. Działałam pod wpływem uczuć i wtuliłam się mocno w
bruneta. Zacisnęłam palce na jego plecach, a on głaskał mnie po głowie i lekko
pocałował w czoło. Płakałam prosto w jego tors. Justin schował mnie w swoich
ramionach i lekko kołysał w tył i przód. Nie chciałam, aby cokolwiek przerwało
ten moment.
- Tęskniłam. – wyszeptałam unosząc głowę i wpatrując się
prosto w czekoladowe tęczówki bruneta. On nie odpowiedział, tylko delikatnie
musnął moje usta.
Później nie mówiliśmy już nic. Trwałam tak w jego ramionach
przez dłuższy czas, ale ten dzień wcale mi się nie dłużył. Cisza między nami
mówiła więcej niż słowa. Po prostu cieszyliśmy się wzajemną obecnością.
Wybaczyłam mu wszystkie złe rzeczy, zapomniałam o nich i skupiłam się tylko na
jednej osobie – na moim Justinie. Wiedziałam, że nie było nam łatwo, mieliśmy
bardzo pogmatwaną przeszłość jednakże przyszłość zapowiadała się znacznie
lepiej. Razem z Justinem postanowiliśmy żyć tu i teraz. Nie planować, nie
wybiegać o te parę, albo kilkanaście lat. Chcieliśmy po prostu cieszyć się
sobą.
Od autorki: Pisałam ten epilog kilka razy, ponieważ chciałam żeby był naprawdę dobry i wyjątkowy, ale coś mi się nie udało, bo lepszego chyba nie dam rady napisać :( Hahaha wybaczcie tą nutkę na początku, ale tydzień temu we czwartek albo piątek oglądałam drugą część Titanica i tak się popłakałam strasznie, po czym ten film ciągle tkwi mi w głowie i nie chce z niej wyjść. To jakiś znak? Hahaha :) Zrobiłam jeszcze taki pożegnalny filmik, który można zobaczyć TUTAJ Chciałam jeszcze wam serdecznie podziękować, tym którzy byli ze mną od samego początku oraz tym, którzy dołączyli w trakcie, lub pod koniec. Gdyby nie wy, chyba nigdy bym się nie zmotywowała i nie dokończyła jakiegokolwiek opowiadania. Naprawdę nie spodziewałam się, że z tego opowiadania wyjdzie taka trylogia. A to wszystko dzięki WAM inaczej nie miałabym dla kogo pisać. DZIĘKUJĘ :* I nie martwcie się, ja jeszcze wrócę, bo mam tysiące nowych pomysłów. Odezwę się jeszcze :)
I byłabym wdzięczna, gdyby wszyscy czytający odezwali się pod tym rozdziałem, abym mogła stwierdzić czy warto jeszcze pisać :)
O.MÓJ.BOŻE. zabiłaś mnie >>>>>
OdpowiedzUsuńnie masz za co dziękować nam, to my powinniśmy Tobie♥
ja tam cię uwielbiam, no i czekam na coś nowego!
kc @BieberTeamPL
PISZ. KOCHAM CIĘ. Pamiętam, jak kiedyś (daaawno temu) trafiłam na twojego bloga, a później go zgubiłam... Następnie znowu go znalazłam, ale już pisałaś inną historię i później przeniosłaś na blogspot'a... Poprzednia historia też była piękna, ale ta była również magiczna. Kocham cię. xx
OdpowiedzUsuńEpilog jest cudowny. a najlepsze w tym wszystkim jest to, że płakałam jeszcze zanim zaczęłam czytac, bo ta piosenka mnie rozwaliła. tak wszystko cudownie opisałaś, że mogłam się wczuc. czułam, jakbym była uczestnikiem tych wszystkich wydarzeń, jakbym to wszystko widziała, jak oni na siebie patrzą, jak się przytulają. widziałam to wszystko i to było naprawdę magiczne. ah... to opowiadanie wzbudza we mnie tyle emocji, że to jest po prostu jakaś masakra. i już powoli zaczyna brakowac mi słów, żeby opisac to, jak bardzo cię cenię. a spróbuj przestac pisac, to cię znajdę i tak wytarmoszę, że popamiętasz, jesteś mega utalentowana, pamiętaj o tym! Kocham Cię za to, że napisałaś coś tak cudownego i prawdziwego... :) <3 ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, wyje**ny w kosmos : ) Jesteś świetna w tym co robisz i mam nadzieję że kolejne opowiadanie będzie tak samo świetne jako to XD Kocham to zakończenie ... < 33
OdpowiedzUsuńJezus dziewczyno, moje serce oszalało! To jest niesamowite. Strasznie mi przykro, że to już koniec, ale staram się nie martwić, skoro napisałaś, że jeszcze tu wrócisz.. Więc, żywię ogromną nadzieję że faktycznie dotrzymasz słowa i pokażesz nam swoją masę pomysłów, a kreatywności Ci nie brak, tak, jak talentu pisarskiego. Powodzenia, czekam na coś nowego, będę zaglądać. Czytam to opowiadanie od dawna, ale jakoś nigdy nie piszę komentarzy, więc skoro już się wysilam, to przy okazji o tym napomknę, by przeprosić. Naprawdę cudownie piszesz! Szacun ;D
OdpowiedzUsuńHej. Nie wiem co napisać. Łzy ciągle majaczą w moich oczach. Były tam od kąd zobaczyła, że to już epilog. Nie płakałam tylko z powodu tego, że był on piękny. Opisywał wszystko dokładnie i ładnie. Z wydarzeń w nim zawartych, ale z powodu samego końca opowiadania. Przykro mi, że ono się już skończyło. Naprawdę lubię twój sposób pisania. Mam nadzieję, że nawet jak komentarzy będzie mniej niż 10 to i tak napiszesz kolejną opowieść. Całe to opowiadanie było świetne. Zawarłaś w nim wszystkie uczucia. Miłość, smutek, radość, żal. Po prostu wszystko. Mam nadzieję, że ich życie potoczy się dobrze. Piszę chaotycznie bez ładu i składu, ale piszę to co czuję i myślę w danej chwili. Jestem smutna i dlatego nie wiem co więcej napisać. Pod poprzednim rozdziałem jak próbowałam dodać komentarz to się usuną dlatego jeśli pozwolisz napisze tu swoje życzenia urodzinowe dla ciebie. A więc tak... Szczęścia, zdrowia pomyślności. Dużo fanów, bo ja chyba nie wystarczę. Dużo kasy, bo tego zawsze życzy się dla nastolatki. Dużo weny i chęci do pisania... I po prostu tego czego zapragniesz, byś miała takiego Justina przy swoim boku. By tak pięknie opisana miłość przydarzyła się i tobie. Byś potrafiła ją docenić i przyjąć. Kocham tą opowieść i ciebie również. Przpraszam, za spóźnione życzenia.
OdpowiedzUsuńCałuję La♥ren
Ps przepraszam, że bez buziek, ale jak napisałam jestem smutna.
Ps2 Jak będziesz miała kolejnego bloga to poproszę o linka na moim blogu- storiesaboutlove.blog.onet.pl
Jakie to jest piękne! Kocham to, w jakie sposób piszesz! Tak wzruszająco i romantycznie... Wspaniale, po prostu! Błagam Cię, pisz jeszcze jakieś opowiadanie, bo uzależniłam się od twojego stylu pisania i nie będę mogła bez niego normalnie funkcjonować. Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńnie mogę uwierzyć, że to już koniec :( jestem tutaj chyba od początku i zawsze kochałam to opowiadanie a teraz się kończy :( dobrze, że skończyło się happy endem, to miłe : )i oczywiście, że jest sens dalej pisać, piszesz cudownie <3 / @lildumbdope
OdpowiedzUsuńSzkoda ze to koniec :(((( boskie
OdpowiedzUsuń@maja378
Przeczytalam Twoje opowiadanie od 22 do 4:30 nad ranem! :D po prostu, nie moglam przestac tak w polowie, bo bylo tak ciekawe ;) I stwierdzam, ze to jedno z najelpszych opowiadań jakie czytałam! <3 Świetnie piszesz i idealnie się do tego nadajesz ;) ;* I zakończenie po prostu cudowne!!! JESTEŚ GENIALNA! Czekam na kolejne opowiadania :) Magda.
OdpowiedzUsuńJejku! Szkoda, ze juz koniec :( Najlepsze co czytałam o Justinie! <3 Przepłakałam pół opowiadania, bo tak genialnie piszesz i kurcze w niektorych momentach to nie mogłam panować nad płaczem ;) No nic, OPOWIADANIE THE BEST! I Życzę weny do kolejnych opowiadań, które na pewni bedę czytać! :*
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam w dwa dni.placze.rycze.kocham ...
OdpowiedzUsuńZaczęlam czytać wczoraj wieczorem, dzisiaj skończyłam :') Kocham to opowiadanie, pisz dalej <3333
OdpowiedzUsuńZaczęłam dzisiaj czytać i już skończyłam <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam calego blogs i po prostu nie moge . To bylo cudowne <3
OdpowiedzUsuńJezu ryczę jak nienormalna ,tak długo czekałam na koniec . Cudowne opowiadanie , jesteś świetna <3
OdpowiedzUsuń